niedziela, 8 marca 2015

Rozdział II

Mycroft nagle zbladł. Sherlock i Lisa bardzo się przestraszyli. Młodszy Holmes pobiegł po szklankę z wodą, a kobieta pomogła Holmesowi usiąść i położyła jego głowę na swoje ramię. Sherly przyniósł wodę i podał bratu.
-Czyżbyś Sherlocku nagle chciał pomagać swojemu starszemu braciszkowi?
- Mycroft! Zamknij się i pij wodę.
-Sherlock przestań, daj bratu odpocząć, widzisz, że się źle czuje.
- Och, jak chcecie. Ja wychodzę!
- Nareście zrozumiałeś, że Ciebie tu nie chce.
Sherlock wyszedł, był strasznie zmęczony całą tą sytuacją. Nie mógł zrozumieć, dlaczego brat go wyrzucił z domu i nie chciał jego pomocy. Wrócił do swojego mieszkania. Na wejściu spotkał panią Hudson.
- Witaj, kochanie, jak obiad u Watsonów?
- Może być. Dziecko ich jest denerwujące, a mój brat arogancki jak zwykle!
- Sherlocku, zrozum go. Próbuje się Tobą zająć, a Ty tyle razy go odtrąciłeś.
- Nigdy nie chciałem jego pomocy! Wie pani, że Mycroft ma kochankę???
- To wspaniale! Znacz, dobrze, że ma jakieś życie poza pracą. Zresztą Ty młody człowieku, też powinieneś znaleźć sobie jakąś damę, z którą spędzałbyś wolny czas.
- Nie mam czasu na. bzdury. Mam dużo pracy. Idę na górę, niech pani mi przyniesie herbaty!
- Nie jestem Twoją służącą!
- Tak, tak zawsze to pani mówi, a i tak robi to co chcę.
Sherlock był już na górze. Podszedł do stolika przy kanapie, gdzie leżał jego telefon. Wziął go i zauważył, że ma jedną nową wiadomość.
Sherlock, mam to ciało, które chciałeś. Możesz je zbadać dziś wieczorem.
M.
Holmes natychmiast ubrał płaszcz, wezwał taksówkę i udał się do kostnicy. Wreście odnalazł Molly.
- Cześć! Szybko przyjechałeś. Masz ochotę na kawę?
- Tak. A Ty?
- Też.
- To zrób nam. Gdzie ciało?
- Leży tutaj. - Kobieta wskazała na ciało palcem. Nie była zbyt zadowolona, że Sherlock nawet jej nie podziękował za powiadomienie o trupie. Cały czas liczyła na jego wdzięczność, choćby mały uśmiech wyrażający to.
-Dziękuję Molly.
- Och, nie masz za co.- Molly uśmiechnęła się szczerze. Była tak szczęśliwa, za to zwykłe dziękuję. Miała ochotę rzucić się na szyję, lecz bardzo była się jego reakcji.
- Mam coś dla Ciebie. Proszę. - Podał jej dziwny zielono-niebieski kwiat w doniczce.
- Sherlock, co to?
- Hmm,... prezent. Dzień kobiet dziś jest. Pani Hudson powiedziała mi, że nie wypada w ten dzień nie dać kobiecie prezentu. Więc to jest dla Ciebie. Z tego kwiatu można zrobić truciznę, która paraliżuje mięśnie.
- Dziękuję Sherlocku!
Molly podeszła niepewnie do Holmesa i pocałowała go w policzek. Sherlock był wręcz wystraszony reakcji kobiety na ten mały gest w postaci kwiatka. Mężczyzna lekko pogładził Hooper po łopatce, następnie odsunął się od niej i zaczął badać ciało.


CD dalszy niedługo!
Komentujcie!

sobota, 7 marca 2015

Rozdział I

Mycroft wszedł do biura i usiadł na fotelu. Podeszła Ona do niego i pomogła zdjąć marynarkę, nalała whisky. Holmes przymrużył oczy, chciał coś powiedzieć do niej, lecz przerwała to namiętnym pocałunkiem. Wreście wyszła z cienia. Była to średniego wzrostu, długowłosa szatynka o wielkich zielonych oczach. Miała jasną karnację. Prezentowała się idealnie w czarnej sukience z koronki i wysokich szpilkach. Gdy zakończyła pocałunek usiadła mu na kolanach i zaczęła monolog, gdyż Mycroft nie mógł z siebie wykrztusić ani słowa.
- Mógłbyś kiedyś sam zaproponować spotkanie, a nie zawsze ja wychodzę z pomysłem. Rozumiem, że jesteś zmęczony pracą, ale odpuść trochę bo obydwojgu nam to nie służy.
Mężczyzna delikatnie się uśmiechnął i posadził kobietę na biurku, całując ją łapczywie w międzyczasie szukał zamka od sukienki. Ona odwdzięczyła się mu rozpinaniem guzików od koszuli i błądziła palcami po jego plecach. Nagle usłyszeli pukanie w drzwi.
- Panie Holmes przyjechał pana brat i mówi, że koniecznie musi się z panem widzieć.
Mycroft przymróżył oczy i zaczął się ubierać. Był wręcz wściekły, że w takim momencie śmiał mu ktoś przeszkadzać. Tak bardzo rzadko dał się czemuś ponieść i zostało mu to odebrane w ciągu kilku minut. Zastanawiał się, czego Sherly chce.Wyszedł po dwóch minutach z biura.
- Sherlocku widzieliśmy się godzinę temu, o co znowu chodzi. Nie mogłeś zadzwonić, czy napisać tego banalnego smsa?
- Nie bracie, bo musiałem dowiedzieć się kim jest osoba na której sms wybiegasz z obiadu.
- Nie powinno Ciebie to nic interesować. Ty masz swoje życie, ja mam swoje.
- Nie, Mycrofcie, ty nie masz życia!
-Ta rozmowa robi się dziecinna, wyjdź z mojego domu i zajmij się sobą.
- Ależ oczywiście, tylko zobaczę Twoją kobietę.
- Wynoś się!
- Co, już zdążyliście się ze sobą zabawić?
- Won z tąd! Nie Twoja sprawa, zresztą co Ty wiesz o kobietach, jedyna która Ciebie bywa w Twoim mieszkaniu to Pani Hudson!
Nagle uchyliły się drzwi z pokoju i wyszła. Patrzyła na nich cała rozbawiona sytuacją.
-Witam Sherlocku, co słychać u Ciebie? Nie widzieliśmy się ponad 10 lat.
- Lisa, co Ty tu robisz?
- Sherly, a jak myślisz?
- Hmmm... pieprzyłaś się z Mycroftem?
-Sherlock masz natychmiast z tąd wyjść jak Ci mówiłem! Przestań obrażać Lisę.
- Och, oczywiście sypiacie ze sobą. Nie pomyślałbym, że która kolwiek chce Ciebie.
Mycroft nagle zsunął się na podłogę i miał nieobecny wzrok. Lisa i Sherlock spojrzeli na niego przestraszeni.

CD dalszy nastąpi!
Kochani z góry przepraszam za wszystkie błędy, komentujcie !!!

piątek, 6 marca 2015

Prolog

             Mycroft Holmes siedział na fotelu przy kominku. Myślał on o swoim monotonnym życiu, o bracie który postanowił się usamodzielnić i nie chce już jego pomocy. Ta ostatnia sprawa najbardziej go zaciekawiła. Nie mógł zrozumieć dlaczego akurat teraz Sherlock nie potrzebuje jego pomocy i nadzoru. Młodszy Holmes miał przyjaciół, którzy się o niego troszczyli, a starszy miał tylko jego. Sherlock odwiedzał bardzo często Watsonów, którym urodziła się córeczka. Mycroft w ostatnią niedzielę był na obiedzie razem z bratem u Johna i Mary. Asystentka kupiła na prezent dla córeczki gospodarzy pluszaka oraz kilka ubranek. Wszystko to było w dobrym guście. Siedział zszokowany obserwując relacje Sherlocka z rodziną Watsonów. Nie mógłby przypuszczać, że jego brat pragnął zwykłych, ludzkich stosunków z ludźmi takich jak przyjaźń. Patrzył jak Sherlly śmieje się do Johna i rozmawia     z nim jak z jakąś najbliższą osobą w swoim życiu. Nagle przyszedł do Mycrofta zwykły, niewinny sms :
Kiedy będziesz Mike. Czekam na Ciebie.
          Starszy Holmes elegancko przepraszając opuścił dom Watsonów i pojechał w stronę własnego. Jego mieścił się na zwykłych przedmieściach. Był to średniej wielkości typowy angielski dom, z małym ogródkiem, dwoma garażami, w ogrodzie z murowanym grillem. Wjazd był wyłożony kostką, trawa skoszona, eleganckie firanki w oknach oraz rolety przeciwłamaniowe. Dom z pozoru jak każdy, lecz nikt by nie pomyślał, że jest w nim tabun ludzi, którzy usługiwali Mycroftowi. W jego biurze, czekała już Ona. Holmes nie mógł doczekać się, kiedy ją spotka. Nigdy nie przyznał by się do tego, że czekał na nią. Podjechał pod dom, zaparkował auto w garażu i poszedł do swego biura.



KONIEC 

Nawet nie wiecie jak się denerwowałam umieszczając tu moje pierwsze w życiu opowiadanie. Wiem, że ma krótką treść, ale nie mogłam nic już więcej wymyślić na dziś.
Jeśli przeczytaliście prolog to zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza i napiszcie tam swoją opinie !
Dziękuję kochani :)

Kilka słów o blogu.

Witam.
Będę pisała cykl opowiadań o bohaterach z Sherlocka                                       ( serial BBC). Wybaczcie mi moje błędy, które z pewnością będą tu się pojawiać, ponieważ pierwszy raz zamieszczam gdzieś moje pracę.
Opowiadanie dotyczą postaci z Sherlocka jak i również stworzonych przeze mnie na potrzeby bloga.
Jestem wielką fanką Sherlolly.
Niedługo pojawi się prolog na blogu.

Serdecznie zapraszam i proszę o szczere opinie! :)